Barszcz czerwony z rurą był jednym z dań, które w 1958 r. trafiły na listę „Warszawskiego Kalendarza Ilustrowanego".
Grudzień ma już dwójkę z przodu, sypie śnieg, a ja tych świąt zupełnie nie czuję.
O to, kto pierwszy wpadł na pomysł tej potrawy, zażarcie kłócą się od kilkuset lat Niemcy i Francuzi.
To znaczy miało być, ale tylko przejazdem, żeby odwiedzić Żonę w Oksfordzie...
Jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku warszawskie gazety rozpisywały się o rekordowym, ponadczterometrowym i ważącym prawie 170 kilogramów okazie tej ryby.
Co za tydzień! Jakby to powiedział klasyk (dalibóg nie wiem, który, ale to musiał być klasyk) – czuję się jak koń po westernie!