Jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku warszawskie gazety rozpisywały się o rekordowym, ponadczterometrowym i ważącym prawie 170 kilogramów okazie tej ryby.
Co za tydzień! Jakby to powiedział klasyk (dalibóg nie wiem, który, ale to musiał być klasyk) – czuję się jak koń po westernie!
Czas mija, płynie, upływa, ale tak naprawdę umyka, goni, pędzi...