Na imię Ziutek jestem wyczulony, wyłowię je spośród Patryków, Miłków, Kazków, Jędrków i Erysiów. Bo Ziutek to zdrobnienie od Józefa, a jak raz nasz starszy syn ma na imię Józef. 15 listopada Józek-Ziutek obchodził dwudzieste drugie urodziny i tego samego dnia w Warszawie przy Ordynackiej odsłonięto tablicę pamiątkową ku czci... Ziutka! Nie zdziwiłem się, że chodziło o żołnierza podziemia, bo kto nie zna „Ziutka", ale zdziwiłem się, że właśnie tam. I że tego dnia, przecież „Ziutek" poległ w Powstaniu, może zatem z w rocznicę urodzin? Dla każdego, w tym i mnie, „Ziutek" to Józef Szczepański, żołnierz Parasola i poeta. To on napisał słynny Pałacyk Michla, to on jest autorem przejmującego wiersza Czerwona zaraza. Zanim to było legalne, modne i obowiązkowe czytała go nam w liceum nasza polonistka, doktor Krystyna Żebrowska.
Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
byś nam Kraj przedtem rozdarłwszy na ćwierci,
była zbawieniem witanym z odrazą.
To była odważna decyzja, bo Pani Profesor przeczytała nam wiersz z nielegalnie wydanej broszury, był wtedy rok 1984. Od tego dnia Ziutek Szczepański kojarzy mi się przede wszystkim z tym wierszem, a nie z popularnym Pałacykiem Michla. Zanim z nagłówka i lidu notatki w Rytmie Warszawy poszedłem w głąb internetowego artykułu, przez głowę przeszła myśl – a może jednak zmarł gdzieś tam, w Śródmieściu, bo przecież był ranny w trakcie ewakuacji ze Starówki, a niedaleko, przy Wareckiej było jedno z wyjść? Tyle że nie chodziło o Józefa „Ziutka" Szczepańskiego, a Józefa „Ziutka" Stankiewicza! Ale i on był bohaterem i on także odszedł w wieku dwudziestu dwóch lat i choć zginął w walce, właśnie przy Ordynackiej, to jego największą zasługą było konstruowanie odbiorników i nadajników radiowych.
(Fot. Rafał Motyl / um.warszawa.pl)
Działalność konspiracyjną rozpoczął już w październiku 1939 roku, kiedy Niemcy kazali warszawiakom, pod groźbą śmierci, oddawać aparaty radiowe. Zamontował więc odbiornik radiowy pod talerzem walizkowego adapteru. Wiadomości z alianckich audycji radiowych przekazywał rodzinie, a ci zaufanym znajomym. Taką drogą informacje rozchodziły się błyskawicznie – mówiła podczas uroczystości odsłonięcia tablicy wiceprezydentka Warszawy Renata Kaznowska. „Ziutka" Stankiewicza wspominał w swoich książkach Stefan Korboński, Delegat Rządu RP na Kraj i kierownik Oporu Społecznego w Kierownictwie Walki Podziemnej:
Poinformował mnie, że nie ma średniego wykształcenia, że radio, eter, Marconi, to jest jego powołanie. Ma siedemnaście lat, jest samoukiem i całą wiedzę czerpie z książek, których kilkanaście wskazał na półce. Dobił mnie, gdy dodał, że w Urzędzie Patentowym zarejestrował już kilka wynalazków elektrotechnicznych. Opuściłem jego warsztat przekonany, że mam do czynienia z dzieckiem–geniuszem, co się absolutnie miało sprawdzić i doprowadziło do tego, że oboje z Zosią postanowiliśmy, iż po wojnie, jeśli się da, to go usynowimy i wyślemy do Stanów Zjednoczonych, by tam uzyskał najlepsze wykształcenie techniczne i został słynnym uczonym.
Ziutek, który był konstruktorem pierwszej radiostacji, wielokrotnie uciekał Niemcom. W końcu szczęście opuściło go, nie podczas obławy, ale kiedy 15 listopada 1943 r. biegł do domu, by zdążyć przed godziną policyjną. Patrol chciał, by się zatrzymał, ale Ziutek, choć najpewniej miał doskonałe dokumenty, nie mógł tego zrobić, bo miał przy sobie browninga. Zginął w strzelaninie, a rodzina musiała go pochować pod fałszywym nazwiskiem.
Raz jeszcze przywołuję wspomnienia z książki Stefana Korbońskiego Bohaterowie Państwa Podziemnego – jak ich znałem (Wydawnictwo Prohibita, 2015):
Po wielu latach doszedł do mnie w Waszyngtonie głos rodziny Stankiewiczów. Matka jego przez córkę przesłała mi wzruszające słowa: „Dziękuję za to, że w swej książce W imieniu Rzeczypospolitej wystawił pan Ziutkowi pomnik". Zasługuje na to, by na rogu Ordynackiej i Kopernika wmurować mu brązową tablicę ze słowami: „Tu poległ w walce z Niemcami śmiercią bohaterską Józek (Ziutek) Stankiewicz".
Tablica nie jest co prawda z brązu, ale jest! Marzenia rodziny Ziutka i Stefana Korbońskiego spełniły się. W ceremonii brała udział córka Józefa „Ziutka" Stankiewicza, pani Józefa Stankiewicz-Botton. Córka? Przecież zdaniem Józefa Korbońskiego, był to siedemnastolatek! Czasem trzeba jednak weryfikować wspomnienia nawet najwspanialszych postaci i najtęższych umysłów, bo w chwili śmierci genialny konstruktor i żołnierz podziemia miał dwadzieścia dwa lata. Uwierzcie mi Państwo, nie jest łatwo pisać książki historyczne!
Dzisiaj bez piosenek, filmów, ilustracji, ale z prośbą o to, by zanotowali Państwo w kajetach: spotykamy się pierwszego grudnia wieczorem w kinie Atlantic przy Chmielnej. Proszę zarezerwować czas, serwus!
GRZEGORZ KALINOWSKI – studiował historię na UW, uczył w LO im. Jana Zamoyskiego, a przez ostatnich 25 lat pracował w mediach. Był korespondentem na wojnie w dawnej Jugosławii, zrealizował teledysk Brygady Kryzys oraz komentował finały piłkarskiej Ligi Mistrzów i Pucharu Polski. Autor filmów dokumentalnych, współtwórca książkowej biografii Lucjana Brychczego. W dorobku literackim Grzegorza Kalinowskiego znaleźć można również cykl historycznych powieści sensacyjnych Śmierć frajerom, których akcja toczy się na początku XX wieku. Jeszcze w 2015 roku ukazały się dwie pierwsze części serii, a w listopadzie 2016 roku trzecia, poprzedzona audiobookiem. W lipcu 2016 roku ukazała się kolejna biografia autorstwa Grzegorza Kalinowskiego, tym razem o kolarzu, Czesławie Langu. W 2020 roku ukazała się powieść Granatowy 44, a w 2021 roku Wyzwolony 45. Nominowany do nagrody „Tele Tygodnia", Wielkiego Kalibru, laureat Złotego POCISKu w kategorii najlepsza seria kryminalna.
(foto: Piotr Wachnik, Damian Deja)
powrót