Przez wiele lat kojarzył się przede wszystkim z elektroniką. I to – dodajmy od razu – w niezbyt chwalebny sposób, bo handlowano tu głównie sprzętami, które spadły komuś z TIR-a. Na szczęście od czasów, kiedy regularnymi odwiedzającymi bazar Wolumen byli głównie policyjni tajniacy, upłynęło już sporo wody w Wiśle i dzisiaj miejsce to cieszy się zdecydowanie lepszą renomą.
Bielański bazar, zlokalizowany przy ulicy Wolumen 53 (przy skrzyżowaniu z ulicą Kasprowicza) powstał pod koniec lat 60. ubiegłego stulecia. Od początku stał się mekką dla fanów nowinek elektronicznych. Nic dziwnego, bo można było tu kupić sprzęty, których nie sposób było wypatrzyć w ówczesnych sklepach AGD i RTV. Po kilkunastu latach przeniesiono tu też z rewitalizowanego wówczas rynku na Mariensztacie działający tam od powojnia pchli targ znany jako „jarmark perski". Po owej zmianie to właśnie Wolumen zaczęto tytułować powszechnie mianem „perskiego bazaru". Ostatecznie jednak jego pierwotny charakter wygrał z konkurencją w postaci tysiąca i jeden szpargałów po prababci i od 1989 roku bielańskie targowisko powróciło do swojej dawnej funkcji, czyli czegoś w rodzaju „Media Marktu pod chmurką". Handlowano tu głównie używanym sprzętem komputerowym i RTV oraz nieużywanymi produktami, schodzącymi z taśm z wolna upadających polskich fabryk przemysłu elektronicznego. Kupcy z Wolumenu pokusili się też o własną, bardzo amatorską, produkcję – w latach 80. proponowali np. prymitywnie skonstruowane anteny siatkowe do odbioru pasma UHF, na którym nadawała m.in. kultowa wówczas radiowa Trójka. Na bazar przyjeżdżało się też po części do zachodniego sprzętu. A wszystko to odbywało się w czasach, gdy w sklepach trudno było kupić elementy nawet do wiecznie psujących się polskich wynalazków typu magnetofony szpulowe Unitra.
Od połowy lat 90. renoma Wolumenu zaczęła spadać. Powodem było zachowanie części sprzedawców, którzy zajęli się... paserstwem. Na bazarze można było kupić m.in. kradzione radia samochodowe i telefony komórkowe, pirackie płyty CD i gry komputerowe oraz nielegalne oprogramowanie do PC-ów. O skali tego procederu niechaj świadczy fakt, że w samym tylko 2002 roku policjanci zatrzymali aż 140 osób i zabezpieczyli m.in. pięćdziesiąt tysięcy kradzionych urządzeń elektronicznych i ponad sto tysięcy (!) pirackich płyt CD, DVD i PlayStation. Walka z paserstwem i piractwem trwała kilkanaście lat i ostatecznie zakończyła się, kiedy to w nowych czasach Wolumen przejął funkcje zlikwidowanych w związku z budowami najpierw pętli autobusowej, a potem stacji metra bazarów na Marymoncie i na Kasprowicza. Obecny Wolumen ściąga fanów elektroniki (tej legalnej!) już tylko w weekendy, a w pozostałe dni zamienił się w giełdę owocowo-warzywną. Ogórek i pomidory wygnały stąd ducha piractwa, którego symbolem przez lata były płyty The Very Best Of Edyta Górniak, których istnienie zaskoczyłoby pewnie samą wokalistkę i to mimo iż – wedle jej słów - odbiera ona przekazy nawet z kosmosu. Ot, znak czasów. Podobno tych lepszych.
foto. Paweł Płaczek
RATATOUILLE
SKŁADNIKI
bakłażan
cukinia żółta
cukinia zielona
zielona papryka
czerwona papryka
papryczka chili
1 kg pomidorów malinowych
cebula biała
cebula czerwona
3-4 ząbki czosnku
garść świeżych listków szałwii
100 ml passaty pomidorowej
1/2 kieliszka czerwonego wina
PRZYPRAWY
sól
pieprz
wędzona papryka
słodka papryka
papryka chili
świeże: majeranek, lubczyk, rozmaryn
kilka łyżek oliwy do smażenia
PRZYGOTOWANIE
Bakłażana kroimy w sporą kostkę lub plastry, przekładamy na sitko, posypujemy obficie solą i mieszamy. Pozostawiamy na 20-30 minut, aby puścił sok. Pozostałe warzywa myjemy, jeśli są przerośnięte, obieramy, pomidory parzymy wrzątkiem, obieramy ze skórki i kroimy w dużą kostkę. Czym większą, tym lepiej. Tak przygotowane warzywa smażymy osobno do lekkiego zrumienienia, za każdym razem wlewając na patelnię 1-2 łyżki oliwy. Przekładamy łyżką cedzakową do dużego garnka. Na koniec siekamy czosnek i podsmażamy chwilę na oliwie wraz z listkami szałwii.
Wlewamy passatę pomidorową i mieszamy, aby nabrała smaku czosnku i szałwii. Przelewamy sos pomidorowy do garnka z warzywami, dodajemy wino, wszystkie przyprawy i zioła. Mieszamy i całość dusimy przez kilka minut. Jeśli wolimy bardziej rozgotowane warzywa, możemy dusić je nieco dłużej. Na koniec warto jeszcze doprawić całość odrobiną soli morskiej i świeżo mielonego pieprzu.
Smacznego!
PAWEŁ PŁACZEK
Rocznik '83, po mieczu Ślązak, po kądzieli Litwin, od 16 lat warszawski „słoik". Dziennikarz, autor książki Warszawa da się zjeść i cyklu książeczek kulinarnych Kuchnia wyjątkowych smaków, które rozeszły się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy. Od ośmiu lat prowadzi bloga kulinarnego takemycake.eu. Ma dwie pasje: gotowanie i podróże, które najchętniej łączy w jedną.
foto. Bartosz Maciejewski
powrót