"Sprzączki i guziki z orzełkiem ze rdzy,
Po miskach czerepów - robaków gonitwy,
Zgniłe zdjęcia, pamiątki, mapy miast i wsi
- Ale nie ma broni. To nie pole bitwy (...)
Jeszcze rosną drzewa, które to widziały,
Jeszcze ziemia pamięta kształt buta, smak krwi.
Niebo zna język, w którym komendy padały,
Nim padły wystrzały, którymi wciąż brzmi (...)
O pewnym brzasku, w katyńskim lasku
Strzelali do nas Sowieci".
To fragment wiersza "Katyń" Jacka Kaczmarskiego, barda mojego pokolenia, który uczył nas historii prawdziwej, przemilczanej lub wypaczanej w szkołach i na uczelniach, w czasach PRL-u. Jak właśnie tzw. "kłamstwo katyńskie", zgodnie z którym mordu na elicie polskiego narodu w 1940 r. mieli dokonać Niemcy, a nie jak to było na prawdę "ludzie radzieccy" z rozkazu samego Stalina i na wniosek Berii.
W kwietniu 1943 roku cały świat dowiedział się o zbrodni dokonanej przez Sowiety na obywatelach polskich - jeńcach wojennych wiosną 1940 roku.
13 kwietnia 1943 roku okupujący ziemie Rzeczpospolitej Niemcy zaczęli informować społeczeństwo polskie o odkryciu masowych grobów w Lesie Katyńskim koło Smoleńska.
13 kwietnia 1990 roku Związek Sowiecki przyznał się oficjalnie do popełnienia ludobójczej zbrodni katyńskiej, co dało umożliwiło przeprowadzenie w kolejnych latach ekshumacji w Charkowie, Katyniu, Miednoje oraz Bykowni, a następnie zapoczątkowało proces upamiętnienia ofiar także w miejscach ich zabicia i pochowania.
13 kwietnia został uchwalony przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w listopadzie 2007 roku - Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej w celu oddania przez państwo polskie - hołdu ofiarom ludobójstwa. Wczoraj obchodziliśmy go po raz kolejny.
10 kwietnia 2010 r. miała miejsce katastrofa samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem, wioząca delegację państwową na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Zginęło 96 osób z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim, ostatnim prezydentem RP na uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim, wicemarszałkami Sejmu i Senatu, 18 parlamentarzystami i dowódcami wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP.
My jednak piszemy o tych wydarzeniach dzisiaj, dzień po nie bez przyczyny, bo mordowanie Polaków Rosjanie rozpoczęli już w marcu 1940 r.
Skrycie zabici
5 III 1940 podjęta została na wniosek ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRR Ławrientija Berii, określającego „byłych oficerów armii polskiej" jako „zatwardziałych wrogów władzy radzieckiej, pełnych nienawiści do ustroju radzieckiego" ściśle tajna decyzja najwyższych władz państwowych i partyjnych ZSRR o dokonaniu zbrodni katyńskiej: „likwidacji" 14 700 jeńców wojennych – oficerów Wojska Polskiego (oraz 11 000 więzionych na terytorium tzw. Zachodniej Ukrainy i tzw. Zachodniej Białorusi). Skryty mord nie poprzedzony żadnym sądem czy dochodzeniem, będący w sprzeczności ze wszystkimi cywilizowanymi umowami miedzynarodowymi dotyczącymi więźniów, zwłaszcza wojskowych firmowali Józef Stalin, Łazarz Kaganowicz, Michaił Kalinin, Anastas Mikojan, Wiaczesław Mołotow i Kliment Woroszyłow.
Już 10 dni potem rozstrzelano pierwszych 13 więźniów z Kozielska. 3 IV 1940 r. miał miejsce pierwszy transport śmierci z sowieckiego obozu jenieckiego w Kozielsku do Katynia koło Smoleńska. "Rozładowywanie" więzień wg nomenklatury Berii, czyli mord na polskich obywatelach trwał przez cały kwiecień oraz w maju 1940 r. Do odpowiedzialności za zbrodnię katyńską władze ZSRR przyznały się – po 50 latach zaprzeczeń – dopiero w 1990 r. Nikt ze sprawców, rozkazodawców ani wykonawców zbrodni katyńskiej do dziś nie został ukarany.
Opowiada o tym Muzeum Katyńskie w warszawskiej Cytadeli (link tutaj). To pierwsza w świecie placówka martyrologiczno – muzealno – badawcza dokumentująca zbrodnię katyńską, popełnioną na 22 tysiącach jeńców i więźniów przetrzymywanych w latach 1939 – 1940 w sowieckich obozach i więzieniach. Stanowi także, jak się wydaje, jedyną ekspozycję o charakterze militaris – w skali globalnej, będącą – swoistym DOWODEM ZBRODNI i upamiętniającą martyrologię oficerów rodzimej armii.
Zbrodnia w Katyniu doczekała się wielu publikacji, również filmów dokumentalnych i fabularnej, wstrząsającej opowieści w reż. Andrzeja Wajdy. Jego dzieło "Katyń" jest tym cenniejsze, że poświęca miejsce nie tylko o samej zbrodni, ale również przypomina, co po niej nastąpiło w Polsce - jak naznaczyła losy, tych, co przeżyli i o tym, jak nasz kraj przeorała noc stalinowska.
"W czterdziestym nas Matko na Sybir zesłali"
To tytuł książki Jana Tomasza Grossa (który wsławił się po latach bardzo dyskusyjnymi publikacjami o Jedwabnem) i Ireny Grudzińskiej- Gross wydanej jeszcze 1983 r. w Londynie. Gromadzi opowieści najmłodszych uczestników deportacji mieszkańców kresów wschodnich na "nieludzką ziemię". Część z nich to były rodziny ofiar zbrodni karyńskiej - gdy ojcowie, narzeczeni, mężowie, bracia i synowie ginęli od sowieckich kul, ich bliscy jechali w bydlęcych wagonach na Wschód.
Miały miejsce cztery wielkie wywózki kresowiaków:
- 10 lutego 1940 - 22 tys. ludzi, głównie właścicieli ziemskich, leśników, niższych rangą urzędników państwowych;
- 13 kwietnia 1940 r. - 320 tys. osób z terenów przygranicznych z ZSRR;
- czerwiec 1940 - 240 uchodżców z POlski centralnej i zachodniej, którzy znaleźli się za linią Bugu, uciekając przed Niemcami;
- czerwiec 1941 - 200 tys. pozostałych uciekinierów z zachodniej części kraju, inteligencję zawodową, wykwalifikowanych robotników kolejarzy, zamożnych rolników.
Poza tym masowymi wywózkami, deportacje w mniejszej skali trwały przez cały 1940 i połowę 1941 r. W praktyce bowiem za "element antysowiecki" uznano wszystkich obywateli polskich, którzy znaleźli się na terenach zajętych przez ZSRR.
"Wysiedliśmy z wagonów, przyprowadzili nas do tych baraków, były w nich prycze zamiast łóżek. Ściany były całe czerwone od pluskiew i karaluchów, wszy chodziły kupami (...). Chleba nam nie dali (...). Na drugi dzień rano przyszło NKWD wypędzić do pracy. Do lasu poszliśmy wszyscy od lat 13 do 60, bo kto by nie poszedł to do ciupy (...). Pracowaliśmy po 12 godzin, bo nie można było zarobić na te 1/2 kg chleba (...) Dzieci poniżej 13 lat chodziły do szkoły. Aby przerobić je na komunistów, używali różnych sposobów jak np. kazali dziecko prosić Boga, żeby im dał cukierków, a potem Stalina i wtedy sypali cukierki z sufitu" - tak wspomina pobyt w sowieckim obozie wywieziony Antoni D., rocznik 1927 w książce Grossów.
Anna Kłossowska/ Muzeum Katyńskie, My deportowani - wspomnienia Polaków z więzień łagrów i zsyłek ZSRR oprr. Bogdan Klukowski, W czterdziestym nas Matko na Sybir zesłali" opr Jan Tomasz Gross i Irena Grudzinska-Gross, Jacek Kaczmarski Antologia Poezji, Władysław Pobóg-Malinowski Najnowsza Historia Polityczna POlski 1939-1945/ zdj. Muzeum Katyńskie FB
powrót