Dziś mija 200 lat od śmierci Bonapartego, z którym Polacy wiązali wielkie nadzieje na odzyskanie niepodległości. Dla nas jest to pretekst, aby przypomnieć jego trzy wizyty w stolicy - w roku 1806, 1807 i 1812.
Po raz pierwszy Bonaparte pojawił się w stolicy w glorii chwały. Wjechał do niej uroczyście, konno, w galowym mundurze19 grudnia 1806 r. Poprzedziła go onnica francuska dowodzona przez marszałka Joachima Murata, która wcześniej przepędziła wojska rosyjskie. Warszawa dosłownie szalała z zachwytu. Francuzów witano w mieście jak wyzwolicieli. Ulice i skwery zastawione były stołami z jadłem i napitkiem - tak fetowano zwycięzców, a Bonapartego witano niemal jak Boga. On sam zatrzymał się w Zamku Królewskim, gdzie przyjął przedstawicieli polskich władz, a później rozmawiał po raz pierwszy z księciem Józefem Poniatowskim. Warszawę opuścił 23 grudnia o godzinie 3 nad ranem.
Znacznie dłuższy pobyt cesarza Francuzów w tym mieście miał miejsce w 1807 roku. Bonaparte ponownie przybył na Zamek Królewski 1 stycznia 1807 roku, a więc zaledwie tydzień po jego opuszczeniu. Podczas pobytu trwającego miesiąc władca "dokonał inspekcji 1 pułku piechoty z dywizji Poniatowskiego", "był na przedstawieniu w Teatrze Polskim przy pl. Krasińskich", a 18 stycznia "na Krakowskim Przedmieściu Jan Kiliński ofiarował mu chorągiew 20 pułku piechoty z powstania kościuszkowskiego".
I wreszcie pobyt trzeci. Zupełnie inny w charakterze. 10 grudnia 1812 roku, około godz. 11 rano, do właściciela hotelu Angielskiego przy ul. Wierzbowej w Warszawie, Tomasza Gąsiorowskiego, przybył oficer ordynansowy Napoleona, hr. Wąsowicz, prosząc o mieszkanie dla ks. Caulaincourt'a. Gąsiorowski, który niem chciał, aby kolejni wojskowi demolowali mu lokale, co było nagminne, odesłał go do innych hoteli. Niebawem jednak hr. Wąsowicz wrócił i ubłagał, aby dano mu trzy pokoje na parterze budynku, które kazał natychmiast ogrzać, gdyż tego dnia temperatura spadła do 16 stopni poniżej zera. Dla kogo były te wszystkie zabiegi? Okazało się, że dla samego Napoleona, który pragnął zachować incognito, więc podał się za swojego adjutanta Caulaincourt'a. Właściciel hotelu wiedział jednak, jak wyglada Bonaparte i od razu go rozpoznał. Po obiedzie Napoleon spotkał się z gubernatorem Warszawy Dutaille'm w obecności swojego adjutanta Caulaincourt'a oraz ambasadora Pradt'a. Napoleon opowiadał "o wielkim zimnie, o stracie armii, że wkrótce inną armię będzie miał, że generał Loison zasłoni Księstwo Warszawskie, że na potrzeby Księstwa asygnuje parę milionów pieniędzy sardyńskich, itd. Po półgodzinnej konferencji, około godz. czwartej, Napoleon ze świtą wsiadł do sań, uiściwszy wcześniej rachunek i odjechał". W trzech pokojach, w których gościł Napoleon, w latach późniejszych urządzono potem sklep z wejściem od strony ul. Czystej. W latach 1878–1881 w hotelu mieścił się konsulat Hiszpanii. Budynek został zniszczony we wrześniu 1939 i rozebrany w czasie okupacji niemieckiej. Teraz w tym miejscu znajduje się biurowiec Metropolitan.
AKŁ/R. Bielecki, Napoleon a Polska. Polacy a Napoleon. Katalog wystawy, czerwiec-październik 1997, Historia Hotelu Angielskiego w Warszawie
powrót