Kiedy się urodziliśmy nie wiedzieliśmy, czym jest wstyd i nie potrafiliśmy się wstydzić. To dość szybko się zmieniło. Zanim większość z nas nauczyła się mówić, już przeżywaliśmy wstyd i doświadczaliśmy zawstydzenia. W wyniku socjalizacji i kontaktów społecznych nabyliśmy wiedzę, co dobre i złe, co wolno robić, a czego nie.
Wstyd opisywany jest zazwyczaj jako bardzo silna emocja, a do jej wzbudzenia wystarczy wyobrażenie określonej sytuacji i połączone z wyobrażeniem krytycznej oceny dokonanej przez innych. Specyficzne jest to, że przeżywając wstyd dokonujemy oceny samego siebie, na podstawie własnego wyobrażenia i przekonania na swój temat. Ten sposób myślenia o sobie, tworzymy na etapie dzieciństwa i tego, jak na nas i na nasze potrzeby reagowali rodzice i opiekunowie. Wstyd ma dwa wymiary: pierwszy z nich to rola adaptacyjna i chroniąca, drugi jest toksyczny.
Nadrzędnym zadaniem wstydu jest adaptowanie każdego z nas do funkcjonowania w środowisku społecznym, mającym określone prawa i zasady. Naruszenie ich może zaowocować odrzuceniem przez otoczenie. Rolą ochronną wstydu jest powstrzymywanie przed łamaniem obowiązujących reguł oraz przekraczaniem granic własnych i cudzych. Umożliwia więc przynależność do grupy społecznej i chroni nas przed samotnością. Kształtuje nasze sumienie i wytyczna granice naszych zachowań. Przypominam nam również o tym, że mamy naturalne ograniczenia, a dzięki temu „nie trwonimy" lecz efektywnie wykorzystujemy i kierunkujemy swoją energię życiową.
Zdrowy wstyd, jak każda emocja, motywuje do zaspokojenia własnych potrzeb i przyczynia się do stworzenia własnych granic, dających poczucie odrębności i bezpieczeństwa. Pozwala nam również dbać o to, aby inni ich nie naruszali.
Drugi rodzaj to wstyd toksyczny. Zniewala, paraliżuje, odcina od innych, buduje poczucie osamotnienia i przynosi często cierpienie. Osobie przeżywającej go towarzyszy wszechogarniające poczucie własnej niedoskonałości lub ułomności. Wydaje się sobie bezwartościową i przegrana, nie wierzy, że jest w stanie zrealizować powierzone obowiązki i zadaniami. Może być często przekonana, że nie jest warta miłości innych.
O toksycznym wstydzie mówimy wtedy, kiedy wstydzimy się tego, na co nie mamy wpływu. Może to być wygląd, wiek, płeć, seksualność. Kiedy wstydzimy swoich naturalnych popędów i potrzeb – wyrażania emocji, miłości, dbania o nas.
Jak więc uczymy się wstydu i kiedy staje się on wspierający, a kiedy demolujący? Dla dziecka oczy rodzica są lustrem, służącym dostrzeżeniu, jakie jest. Jeśli rodzice akceptują i okazują to dziecku, umacnia się ono w swoim poczuciu wartości i adekwatności. Jednak rodzic może być krytyczny lub stawiający nieadekwatne wymagania do wieku, ignorujący lub krytykujący potrzeby. Dziecko może być karane za ich wyrażanie, albo usłyszeć, że postępuje niewłaściwie. Rodzic może przejawiać rozregulowujące zachowania polegające na przykład na tym, że śmieje się, kiedy dziecko płacze lub się złości. Wówczas ono uczy się, że przeżywane przez nie emocje nie są adekwatne. Te wszystkie sytuacje wpływają na to, jakie stworzymy w sobie wyobrażenia na swój temat. Do powstania zatruwającego rodzaju wstydu przyczynia się porównywanie rodzeństwa, przemoc psychiczna, fizyczna i seksualna lub bycie „kozłem ofiarnym" w rodzinie czy grupie rówieśniczej.
Warto zauważyć, że wstyd jest czymś innym niż poczucie winy. Ta druga emocja koncentruje się wokół konkretnego doświadczenia – „zrobiłem to źle", natomiast wstyd to poczucie „jestem zły", „jestem niewłaściwy". Poczucie winy może być równie trudne w przeżyciu, tak jak wstyd, jednak ocenie podlega zachowanie i jego konsekwencje nie zaś osoba i jej wartość. Poczucie winy wywoływane jest przez skupienie się na odczuciu osoby, której dotknęły konsekwencje działania i umożliwia poszukanie sposobów naprawienia błędu.
U podstaw toksycznego wstydu leży również obawa przed zdemaskowaniem. W wyniku tego stanu rodzi potrzeba schowania przed innymi, poczucie izolacji i odosobnienia. Warto więc wspomnieć o „syndromie oszusta' czyli takim przeżywaniu siebie, którego silnym elementem jest brak wiary we własne osiągnięcia. Pomimo dowodów własnej kompetencji, płynących z zewnątrz, osoba jest przekonana, że są oszukuje otoczenie i nie zasługuje uznanie i osiągnięty sukces. Jego przyczyn dopatruje się w sprzyjających okolicznościach, przypadku, szczęściu. Żyje w napięciu, że stanie się tak, iż otoczenie zorientuje się, że to gdzie i kim jest to przypadek i zostanie wskazany jako winny pomyłki, oszust udających kogoś lepszego. Co ciekawe, jak pokazują badania prowadzone przez Vantage Hill Partners, lęk przed byciem uznanym za niekompetentnego, to lęk numer jeden w gronie wyższej kadry zarządzającej, na całym świecie.
Konsekwencją doświadczania toksycznego wstydu jest depresja, zaburzenia dwubiegunowe, fobie społeczne oraz zaburzenie jedzenia.
Jak więc radzić sobie z toksycznym wstydem? Jedną z metod jest kontakt i odkrywanie siebie w relacji z innymi ludźmi np. poprzez stopniowe pokazywanie własnych emocji. Drugą, identyfikacja różnych przekonań na swój temat i skąd je mam, kto ich używał wobec nas. Być może to słowa rodziców lub innych ważnych osób czy to własne przekonania na swój temat.
John Bradshaw proponuje stworzenie listy wydarzeń z dzieciństwa, kiedy wpędzano Cię w poczucie winy lub zawstydzało. Następnie porównanie tych zachowań do norm zachowania dziecka na danym poziomie rozwoju. W większości sytuacji, zgodnie z założeniem twórcy jest, odkrycie, że postępowałeś/łaś zgodnie ze swoimi możliwościami, natomiast zostało oceniane jako niewłaściwe, przez ważną osobę z otoczenia.
Poniżej bibliografia, a jednocześnie literatura, do której odsyłam w związku z pracą nad przeżywaniem wstydu:
Bradshaw J., „powrót do swego wewnętrznego dziecka" Nowa psychologia
Bradshaw J., „Toksyczny wstyd"
Molinsky A., Każdy z nas cierpi na syndrom oszusta. Jak sobie z nim poradzić?, „Harvard Business Review Polska".
Anetta Wróblewska, psycholog i psychoterapeutka www.abovoterapia.pl
powrót