Żaden z zegarów na peronach tej stacji i w przejściu podziemnym nie wskazuje właściwej godziny. Różnice potrafią wynosić kilkadziesiąt minut - w jedną lub drugą stronę, przy czym, aby było "ciekawiej" każdy czasomierz chodzi inaczej. I tak się dzieje od wielu miesięcy. Większość pasażerów spieszy na pociąg przez przejście podziemne, do którego wejścia znajdują się odpowiednio od ul. Słomińskiego, z Hali Głównej Stacji Kolejowej Warszawa Gdańska, ze stacji I linii metra Warszawa Gdańska i od ul. ks. Indrzejczyka. Umieszczono w nim przy suficie, w bardzo widocznych miejscach kilka zegarów, które powinny służyć podróżnym - tymczasem dezinformują, gdyż wskazując zły czas mogą sprawić, że ktoś, kto nie kontroluje czasu na własnym zegarku lub w komórce, po prostu się spóźni, albo zdenerwuje się, że pociąg mu "uciekł" podczas, gdy w rzeczywiśtości jeszcze nie przyjechał. Podobnie jest na peronach. Naturalnie, od dłuższego czasu właśnie górna, naziemna częśc dworca kolejowego przechodzi gruntowny remont, ale problem z zegarami był już wcześniej. Czy nie czas zrobić z tym porządek albo po prostu... wyłączyć zegary? AKŁ/ zdj. Anna Kłossowska
powrót