Do strażników miejskich zabezpieczających trasę Półmaratonu Warszawskiego podszedł chłopiec. Oświadczył, że ma 10 lat, ma na imię Piotruś i zgubił się tacie.
Strażnicy już szykowali się do ogłoszenia poszukiwań, kiedy chłopiec odezwał się ponownie: - Przypomniałem sobie ze szkoły, że w takiej sytuacji mam państwu przekazać kontakt do mamy- po czym podał numer komórki.
Strażnicy szybko skontaktowali się z mamą dziecka, ta z kolei nawiązała kontakt z ojcem nerwowo poszukującym syna. Zanim jednak tata dotarł na miejsce, by odebrać malca, strażnicy wysłuchali historii rezolutnego 10-latka o tym, jak na lekcji o bezpieczeństwie ich koledzy – funkcjonariusze z Referatu Profilaktyki- tłumaczyli, jak się zachować w razie zaginięcia podczas dużej imprezy.
Trzeba podejść do najbliższego patrolu w mundurach, przedstawić się i podać numer do rodziców. - Tak mówiła pani ze Straży – mówił chłopiec. Czas oczekiwania na zestresowanego tatę Piotruś spędził na przednim siedzeniu radiowozu, a na jego widok zapytał: - Czy mogę zamrugać niebieskimi światłami?
Informacja Straży Miejskiej
Zdjęcie ilustracyjne: Luka&Maro
powrót